Sorry, ale po polsku ten tytuł nie brzmi tak dobrze. A wpis sponsoruje oczywiście literka F, wprawdzie nie jak Furia, ale blisko.
Jak Furia to Franco Crazy Revenge, jak Franco to Double Dragon obecnie w wersji Neon, czyli Funk. Jak F to także favele (wspaniała inspiracja z któregoś Portala), a za tym Fast (& Furious) Five, kręcone na Haiti, skąd już krok do „Miasta Słońca”, a tropem francuskiego rapu – „13 Dzielnicy”.
Faubourgs District F, zwany przez mieszkańców po prostu FDF. FDF usytuowany jest powiedzmy, że na Filipinach. Ogólnie chodzi o egzotyczne, ciepłe skupisko wysp i wysepek. Na jego terenie używany jest franglish, czyli mieszanina francuskiego i angielskiego. Zapmnijcie jednak o turystycznych rajach. Całe FDF to jedno cholerne wysypisko śmieci. Jego głównym punktem jest forteca Formitów, oraz pomniejsze fortyfikacje, otoczone zewsząd przez favele – slumsy poklecone z czego popadnie, gdzie gnieździ się zdecydowana większość ludności.
Poza FDF… To znaczy, gdzie, na Marsie? Prawie nikt z mieszkańców strefy nie wierzy, że gdzieś indziej jest jakieś inne, nie mówiąc już o lepszym, życiu. Chociaż z drugiej strony, raz na jakiś czas, ktoś decyduje się spróbować pokonać ocean. No dobra, wspomnijmy jeszcze o tajemniczej Frimie, której przedstawiciele co pewien czas pojawiają się w FDF.
Formici to to oczywiście wzięci z D&D mrówkoludy, które w naszym settingu są przybyszami z obcej planety. Jak przystało na mrówkoidowe społeczeństwo, dzielą się na kilka kast: robotników, wojowników, nadzorców i arystokrację. Władzę nad całością sprawuje oczywiście Królowa, usadowiona w samym centrum przypominającego gigantyczne termitarium fortecy. Jednym z najciekawszych bajerów jakim dysponują formici to stała telepatycznopodobna więź łącząca wszystkie jednostki. Podobnie pozostałe zdolności czaropodobne przekształcamy na moce psioniczne.
Zamieszkującą FDF ludność można podzielić na kilka grup, w zależności od ich sytuacji życiowej i ogólnie pomysłu na siebie.
Pierwsza, najliczniejsza, zwana jest faubourgs, albo bardziej przystępnie – fornalami. To wszyscy, którzy podporządkowali się formitom i pracują na ich rzecz, w zamian na jako taki spokój, i różne dobra, wydzielane w faktoriach za wypracowane talony. Fornale pracują w fabrykach, albo na farmach fosforyzujących fungusów, tudzież fedrują w kopalniach, albo zajmują się pozyskiwaniem i segregacją fantów. Często ramię w ramię, albo jako pomoc z formickimi robotnikami. Spora część tych wytworzonych, czy pozyskiwanych dóbr wywożona jest z FDF cyklicznie lądującymi na dobrze strzeżonym lądowisku frachtowcami.
Druga, nieliczna grupa ludzi to fidèle, czyli druchowie, sprzymierzeńcy. Mieszkańcy FDF znacznie powszechniej nazwyją ich jednak felonami, czyli zdrajcami. To kolaboranci, mocno związani z fermitami, różnej maści eksperci, tłumacze i ludzcy nadzorcy. Mieszkańcom faveli szczególnie daje się we znaki Falanga, czyli siły porządkowe felonów, ze skłonnością do nadgorliwości. Zwykle operują w okolicy fortecy w różnych zakładach, w których pracują fornale, czasem również zapuszczają się w głąb faveli. Co pewien czas podejmowane są przy tym próby zainstalowania na terenie faveli stałych posterunków Falangi, jednak wcześniej czy później kończy się to poważnymi zamieszkami.
Jeżeli już o porząku mowa, wspomnijmy o fantomaxach. To ludzie poddani przez formitów specjalnym zabiegom, które pozbawiają emocji (a przy tym mimiki twarzy), jednocześnie znacznie zwiększając sprawność, siłę i wytrzymałość, oraz – co najważniejsze – dając „połączenie” z rojem. Tak powstałe, nieliczne Fantomaxy wykorzystywane są przeważnie jako specjalni agenci działający w favelach.
Czymś w rodzaju religii powszechnej wśród fornali jest fursonizm, czyli pomagający lepiej znieść nędzną egzystencję wkręt, że tak na prawdę jest się antropomorficznym futrzakiem, który z jakiegoś powodu postanowił się dobrze maskować. Formici chętnie i ochoczo wspierają taki pomysł. Wydzielane pracownikom miesiąca farmaceutyki, często fermoniczne, ułatwiają uprawianie fursonizmu. Cyklicznie organizowane są również festiwale, pozwalające ludziom możliwie w pełni „uwolnić fursonę”, a zarazem dać ujścia frustracją, żądzom i innym przeszkadzającym w pracy emocjom. W tym miejscu warto wspomnieć, że fursonizm może być także destruktywne. Czasem, co często jest związane z nadużywaniem farmaceutyków, fursonista może stracić kontakt z rzeczywistością.
Trzecia grupa, najbardziej tajemnicza, to freemeni. To ludzie prowadzący nomadyczne życie na obrzeżach FDF, z dala od fortecy i favel, wśród hałd śmieci, na odległych skrawkach wysypisko-archipelagu. Charakterystycznym elementem ich wyposażenia są specjalne maski, przypominające przeciwgazowe. Część z nich zachowuje względną neutralność, dostarczając nawet do faktorii rzadkie, wygrzebane gdzieś w zakazanych strefach FDF, fanty. Część z kolei mniej lub bardziej skutecznie stara się zwalczać porządek formitów. Mówi się o ukrytych gdzieś ruinach fortu, będących siedzibą bardziej zorganizowanego ruchu oporu. Dodajmy, że część mieszkańców faveli sprzyja freemanom. Czasem w bardzo czynny sposób – tu warto wymienić Frondę (czyli po francusku – procę), zdecentralizowany wywrotowy ruch.
I wreszcie, grupa czwarta czyli freeki. Alternatywiści, lewusy i gangsterzy, którzy na zadane przez Froma pytanie odpowiadają „Być!”. To właśnie pośród nich będą wywodzić się bohaterowie graczy. Podstawą ich egzystencji, jak i porządanym elementem mechaniki, jest flow i freestyle. Wyluzowani, gdy mogą sobie na to pozwolić, fast&furious gdy zajdzie konieczność. Preferujący freerun jako sposób poruszania i freestajlowe sztuki walki, nie stronią od farmaceutyków, gardzą fornalami, nienawidzą fidziów, nie rozumieją freemanów, a formitów piepszą. Fuck Formit’s Factory! Wolność i styl ponad wszystkim.
Jako ścieżkę muzyczną proponuję oczywiście francuski g-funk, ja wygrzebałem na yotube kolesia pod tytułem Sté Strausz.