Dziś coś z zupełnie innej beczki, bowiem dzisiejszy pomysł na głupi, a przynajmniej niezbyt poważny setting sponsoruje literka G. Będzie głębicznie!
Zapomnij o teorii geocentycznej, o helio zresztą też. Cały wszechświat wypełniony jest głębią – granatową, gęstą substancją bez smaku i zapachu. W tej to głębi pływają sobie globusy – okrągłe światy najprzeróżniejszej (ale bez przesady), wielkości. Zdecydowaną większość z nich zamieszkują różne gatunki globików – z grubsza i przeważnie przypominających gnomy. Każdy z globusów wypełniony jest gazem, zwanym popularnie grzańcem. Grzaniec, jak sama nazwa wskazuje, ogrzewa globus od środka, a jednocześnie rozprasza otaczającą go głębię, co umożliwia życie globików na powierzchni globusa. Poszczególne globusy mają różne zasoby gazu, od całkiem wygasłych (czy w inny sposób go pozbawionych), zwanych potocznie grudami, po takie, na których ze względu na temperaturę spowodowaną dużym stężeniem gazu, życie jest nie do zniesienia. Te z kolei nazywane są grzankami.
Grzaniec stanowi paliwo napędowe gondoli, pozwalających poprzez głębię podróżować między globusami. Gondole swoim kształtem przypominają globułki i mogą być różnej wielkości. Od kilku globikowych, po mogących pomieścić populację średniej wielkości globusu. Większość gondoli ma przy tym wymalowane godła organizacji czy globusów, do których należy, a te większe ozdabiane są również adekwatnym galionem na dziobie. W awaryjnych przypadkach gondole wyposażone są również w wiosła, pozwalające na podróż w przypadku braku grzańca. Zresztą w przypadku prymitywnych (i/lub po prostu złych) gatunków globików, to najpopularniejszy sposób międzyglobusowych podróży. O ile takie gondole-galery w ogóle nie używają grzańca, to wystrzeliwane są z powierzchni globusa w głębie za pomocą specjalnych gum. Lądowanie to już inna sprawa. Grzaniec pozyskiwany jest z globusów poprzez odpowiednio prowadzone nawierty, bądź naturalne gejzery. Swoją drogą, gdy taki gejzer nie zostanie w porę odpowiednio zabezpieczony, a grzaniec będzie ulatniał się zbyt gwałtownie, może dojść do nieszczęścia. Taki globus gna bowiem w nieskoordynowany sposób przez głębię, zostawiając za sobą girlandy grzańca. Zresztą glubusologowie Głowików w ten właśnie sposób – poprzez system naturalnych i sztucznych gejzerów – sterują swoim globusem.
W tym miejscu wspomnijmy też, że głębię przemierzają, zwykle skacząc od globusa do globusa, gigantyczne głębinowe goryle, zdolne zgnieść, a przynajmniej ciężko uszkodzić co mniejszy globus.
Wśród różnych globików można wymienić:
Grindziki – to obdarzone świadomością machinoglobiki, wyposażone w różnego rodzaju gadżety i narzędzia, ich przywódcą jest golibroda Gustaw.
Gwardziki – honorowy, choć trochę staroświecki gatunek globików. Zwykle kojarzeni są z paradnymi gizmerami, a ich przywódcą jest Globusodzierżca Gniewko.
Gluciki – mało lubiany, dosyć śliski w obyciu gatunek globików.
Gloomiki – jeszcze paskudniejszy gatunek wiecznie smutnych i wiecznie głodnych stworków obrośniętych grubym czarnym futrem. Gryziki to przy nich globiki nieszkodliwe niczym Guzdrzyki.
Gelviki – globiki, które (podobno poprzez wysoką temeraturę panującą na ich rodzinnym globusie), przypominają kisiel, w porywach tężejący do galertki. Z tego powodu podróże odbywają w przypominających garnki lektykach, noszonych przez giermków z innych gatunków.
Garniki – najpiękniejsze, a zarazem najbardziej egoistyczne z globików. Ich przywódczynią jest globusarzowa Gizelda.
Gburniki – gruboskurne i nieociosane, ale pracowite globiki.
Ględziki – na odwrót, globiki niezwykle wygadane.
Grubiki – lubujący się w pączkach, stateczny i konserwatywny gatunek globików. Przywódcą ich rodzinnego globusu jest gubernator Gross. Pozostający zresztą w formalnej zależności, a zarazem nieformalnym sporze z Globarchinią Gończyków i Grosu Globusów Ościennych, Gabrielą.
Gdyby wam było mało, spokojnie możecie wymyślić sobie zupełnie nowe rodzaje głębików. Niezmierzenie głęboka jest przecież głębia. Ewentualnie poczekać na dodatek. Znajdziecie w nim między innymi na specjalne życzenie Czytelników, opis Gromików – czyli najlepszych najemników głębi, dowodzonych przez Gromosława G. oraz Gromników – terrorystycznej sekty dążącej do wypalenia grzańca z wszystkich globusów.
Większość z globików ma przeważnie (bo można tu wspomnieć o np. gigagondoli zwanej Gawrą) jakiś rodzinny globus, gdzie zwykle stanowi gatunek dominujący, w zależności od charakteru mniej lub bardziej otwarty na innych.
Część globusów to bardzo jednolite, zamknięte społeczeństwa. Tu można wymienić np. globgórbejczyków – globiki z Globei Górnej. Z drugiej strony część bardzo otwarte, pełne globików najprzeróżniejszych gatunków.
Tu warto wymienić globus Globopolis, uzurpujący sobie pozycję środka głębi, na którym to wszelkie decyzje podejmowane są przez głosowanie wszystkich zainteresowanych. Na globusach (i pomiędzy nimi) funkcjonują też przeróżne organizacje, także mniej lub bardziej jednolite globikowo. Można wśród nich wymienić gildie różnego rodzaju: kupców, inżynierów, głębiozofów, grzańcowników itd.
Inna ciekawa grupa to Głębinowi Grabieżcy, czyli federacja zrzeszająca piratów (po części z kaperskimi listami różnych globusów). Na jej czele stoi Gonzik generał (mało kto odważy się bąknąć, że zdegradowany) Gonzales.
Natomiast Grupa Trzęsąca Głębią, podobnie zresztą jak Garota, to tylko gawędy, które w zamian za garnuszek grogu serwują gawiedzi peryferyjnych globusów co cwańsze wilki głębinowe.
Kim w tej grze mogą być bohaterowie graczy, co powinni w niej robić? Odpowiedź jest prosta – kim chcą (chociaż odradzałbym początkującym grę głębinowymi gorylami) i co chcą, najlepiej przeżywać przygody, podróżując z globusu na globus.
Głębiki to z założenia gra otwarta, nastawiona na eksplorację świata przez globiki graczy, z przygodami uzależnionymi tylko od ich oczekiwań i inwencji Mistrza Głębi.