(Wpis archiwalny z 06.08.2011) Dziś coś z zupełnie innej beczki, a mianowicie storygierka o psychopatycznym mordercy udająca grę zupełnie o czym innym 🙂 Uwaga! Czytając dalej, bezprowrotnie tracisz szansę na grę w tę grę po jednej ze stron..
Ale za to będziesz mógł ją poprowadzić, albo zagrać po drugiej.
Przejrzałem już dziesiątki mniej lub bardziej ciekawych gierek z 1km1kt.net, ale dziś trafiłem na pozycję, po lekturze której byłem w stanie wyksztusić jedynie staropolskie „o k….”.
Teraz, podnioswszy szczękę z blatu ławy z powrotem na właściwe miejsce, spieszę przedstawić Wam owe story game experience pod tytułem The Secret Lives of Serial Killers.
Nie bez powodu piszę o „experience”. Ta gra to właściwie nie gra, ale właśnie doświadczenie. Podobnie jak zwykłą grą nie jest przywoływana już kiedyś przeze mnie komputerowa gra-niegra ]Graveyard. Z tym, że SLoSK bliżej niż Greveyardowi do „normalnej” gry.
Niewielkie niezależne/alternatywne gierki często łamią najróżniejsze schematy gier RPG (czy ta nazwa jest jeszcze adekwatna?). Do tej pory połamano ich już tyle, że powoli zaczynałem się zastanawiać, czy jeszcze ostało się coś nietkniętego. I oto SLoSK pokazuje, że jak najbardziej. Owszem, motyw zastosowany w SLoSK miał spore szanse pojawić się u kogoś w jakiejś jednostrzałówce, ale nie widziałem go nigdzie spisanego w formie storygierki.
SLoSK to bowiem totalny chamski wkręt: Dwoje uczestników rozgrywki: GM i jeden z graczy, zapraszają do gry trzecią osobę – tyle, że ta gra w zupełnie inną grę.
W tej drugiej grze (której pełne zasady dla zmyły również zamieszczono w SLoSK) nie ma bowiem słowa o seryjnych mordercach, jest za to sporo o wyobcowaniu i uczuciach. Gracz-ofiara współtworzy zatem romantyczną historię, nie zdając sobie sprawy, że osoba, którą „poznaje” to w istocie psychopatyczny morderca. Z drugiej strony dwaj pozostali uczestnicy gry, zdają sobie sprawę, że oszukują ofiarę, że im ta bardziej zaangażuje się w historie, tym większym szokiem będzie dla niej finał. MG może jeszcze umyć łapki, ale killer?
Owszem, to tylko gra, ale poważnych pytań może budzić sporo. Zatem, może nie do gry, ale do lektury szczerze zachęcam.