Bardzo ramowy szkic przygody, w ramach blogowej inicjatywy Księga Przygód. Tematem 3 rozdziału jest „zabawa”, a scenariusz osadzony jest w tych samych klimatach gumisiowfantasy co poprzednie „Porwanie Płanetnika Pluma”.

Wioska w której mieszkają nasi mali bohaterowie szykuje się do wielkiego dorocznego festynu. Wszystko jest już dopięte na ostatni guzik z jednym małym wyjątkiem. Do osady nie dotarła bowiem zaproszona kapela. I tu właśnie nasze urwisy dostają zadanie, aby wyjść im na przeciw i pomóc trafić do wioski.
Aż do niedalekich rozstajów bohaterowie nie trafiają na ślad muzykantów. Na skrzyżowaniu wszystko staje się jasne: wyraźnie świeże ślady wozu, miast ku wiosce skręcają w stronę Ponurych Wzgórz. Przy odrobinie rozgarnięcia któryś z bohaterów powinien też się zorientować, że stojący na rozstajach drogowskaz został obrócony, tak by wskazywał błędny kierunek.
Jak sama nazwa wskazuje Ponure Wzgórza to bardzo niebezpieczne rejony, nic więc dziwnego, że już po chwili do bohaterów docierają odgłosy walki. To poszukiwani muzycy szamoczą się z równymi im liczbą jakimiś małymi obleśnymi stworami, gniewnie skrzeczącymi w swoim języku. Gdy urwisy włączą się do akcji, bez trudu powinni pomóc muzykom pokonać przeciwników.
Gdy muzykanci trochę nieskładnie dziękują drużynie za uratowanie, nadjeżdża książęca kawaleria. Prowadzony przez niezbyt rozgarniętego kaprala oddział ze zdziwieniem stwierdza, że oto bohaterowie pojmali grupkę ściganych przez żołnierzy niebezpiecznych zbiegów.
Rozstawszy się z żołnierzami bohaterowie mogą wracać wraz z muzykantami do wioski. To jednak nie koniec przygody, bo podczas całej drogi jak i przygotowań do koncertu coraz wyraźniej będzie widać, że coś jest nie tak. Nawet jak na objazdową kapelę jej członkowie zachowują się zbyt rubasznie, by nie rzec obleśnie, po za tym tak na prawdę nie mają pojęcia o grze na instrumentach.
Dorośli mieszkańcy wioski jak zwykle ignorują wszelkie sygnały. Zbywają nawet urwisów, którym uda się podpatrzeć, jak jeden z muzykantów wlewa coś do beczki z miodem przygotowanym na święto.
Jeżeli bohaterowie nie zdołają czegoś wymyślić, w końcu rozpoczyna się koncert, a do rzeczonej beczki ustawia kolejka wieśniaków. Po zaczerpnięciu z niej porządnej czary napoju, dorosłym bynajmniej nie przeszkadza rzępolenie muzykantów. W takt nieskładnych dźwięków tańczą jak w transie, by w końcu paść jak muchy.
Wtedy to muzykańci rzucają instrumenty i pewni bezkarności przystępują do regularnego szabru. Wszyscy dorośli śpią głębokim snem, więc bohaterowie graczy zdani są tylko na siebie, i od ich pomysłowości zależy, czy uda im się powstrzymać rabusiów.
W odpowiednim momencie, tak aby jak najbardziej pokrzyżować szyki graczom, dochodzi do jeszcze jednego incydentu, rozjaśniającego całą sytuację. Otóż jeden z muzyków mając ku temu odpowiednio dużo czasu przyjmuje kształt jednego z bohaterów, podczas gdy ten zmienia się w stwora podobnego tym pokonanym na wzgórzach. Gracz w dalszym ciągu kieruje swoją postacią, jednak nie może już się porozumiewać za pomocą mowy (dla eksperymentatorów – także „off character”).
Czas na zakończenie. Urwisy powinny bądź dostarczyć więźniów do zamku księcia, bądź samemu ruszyć tam po pomoc. Gdyby sami nie zdołali wcześniej pokonać rabusiów, teraz uda się to przy udziale żołnierzy. W razie pościgu można założyć, że ci schronili się wśród Ponurych Wzgórzy. Pozostaje jeszcze kwestia prawdziwych muzyków. Po zajrzeniu do celi okazuje się, że wśród pojmanych stworów stworów, siedzi jeden z nich (to konsekwencja przejęcia przez jednego ze stworów kształtu bohatera gracza). Aby ostatecznie przekonać się, kto jest prawdziwy, a kto nie, warto przeprowadzić „eksperyment procesowy”, wręczając obu grupom instrumenty. Wynik konfrontacji nie pozostawia wątpliwości, a ostatecznie pokonane mieniki wracają do swojego prawdziwego kształtu i grzecznie udają się do lochu. W międzyczasie nadworny czarodziej przygotuje pieprzowe krople do oczu niwelujące działanie usypiającej mikstury.
Przygoda oczywiście kończy się festynem, na którym z przytupem przygrywają uratowani muzykanci, a wszyscy mieszkańcy wioski bawią się bez alkoholu, co i rusz wznosząc gromkie okrzyki na cześć bohaterów.