Magia i Miecz powraca. Kultowy polski magazyn erpegowy. Na papierze. Szczegóły wkrótce – wieść sprzed kilkudziesięciu minut lotem błyskawicy roznosi się po erpegowych internetach. Tylko co z tego wynika?

magia_i_miecz_powraca
Magia i Miecz powraca. na stronie magiaimiecz.net trwa odliczanie. Kultowe pismo o RPG – tylko co to właściwie znaczy?
Na pewno powraca tytuł, prawa w jakiś tam sposób nabyte do niego. Możliwość nazwania swojego tworu ciągiem dalszym, nowym otwarciem tamtego magazynu. Usadowienie w nieskończonej ilości wzmianek o Magii i Mieczu na forach, blogach i facebookach. Uderzenia w sentyment tych co pamiętają, wyobrażenia tych, co tylko słyszeli.
Nowa Magia i Miecz w oczywisty sposób odwołuje się do legendy. Czy jednak jest w stanie odwołać się do ducha, litery? Czy w ogóle jest potrzeba aby to czyniła?
I jakiego ducha, jakiej litery? Pionierskości numerów pierwszych, odkrywczości, ukazującej coraz to inne aspekty – dziś już mocno retro – gier fabularnych w późniejszym okresie? Raczej żenującej małoformatowej, MiMowej fazy schyłkowej?
Owszem swój profil, jasny i czytelny, miał Portal, nim odszedł niepokonany. Tak samo – choć zupełnie inny – Gwiezdny Pirat, nim ostatecznie padł jako e-tuba wydawnictwa. Ale Magia i Miecz?
Pismo RPG, na papierze – to brzmi zdecydowanie ciekawiej, choć nie budzi już takich emocji. Para, kotłująca się od dłuższego czasu gdzieś pod pokrywką, poszła w końcu w tłoki. Na ile jej starczy – zobaczymy. To nie pierwsza taka próba, choć tym razem z mocno spektakularnym wejściem, dobrym zapleczem (o czym dalej). Bo wierzę, że w erpegowym światku jest miejsce na taki magazyn. Może z niszową dystrybucją jak poświęcony grom elektronicznym Lag, może nawet z mniej niszową, jak pulpowe Coś na Progu.
Pytanie tylko co w środku, czyje i dla kogo.
Obecnie na polskim ryneczku erpegowym, jedynym liczącym się podmiotem jest syndykat FajnychRPG. Zresztą news o reaktywacji tytułu wyszedł właśnie z tamtej strony. To sugeruje, że Magia i Miecz prawie dwadzieścia lat później będzie mniej lub bardziej nachalnie promowała właśnie fajne produkcje, a przede wszystkim nadawała w podobnym tonie.
Idąc tym tropem, pisemku powinno być najbliżej właśnie do wczesnego, papierowego Gwiezdnego Pirata. Szybkiego, po części newsowego, po części pełnego mięska, ewentualnie z jakimś raportem, analizą, wywiadem.
Truizmem było by pisać, że co z tego tak na prawdę wyniknie pokaże czas. Na pewno zaopatrzę się w pierwszy numer, jakikolwiek by nie był.