Dziś coś z zupełnie innej beczki, a mianowicie szkic minigry narracyjnej, zainspirowany komiksem „Powrót” autorstwa Wiktora Wekta. Jak widać inspiracje są wszędzie i przy okazji zapraszam do wzięcia udziału w konkursie pod tym właśnie hasłem.
Nazywam się Teodor Schwarzrose, byłem
1. oficerem.
2. ochotnikiem.
3. pechowcem z branki.
4. ułaskawionym więźniem.
5. zawodowym żołnierzem.
6. najemnikiem.
Podczas wojny
1. zbyt wiele widziały me oczy.
2. zawiodłem swoich towarzyszy.
3. ocalałem jako jedyny z oddziału.
4. obwołali mnie bohaterem.
5. tylko wykonywałem rozkazy.
6. zaciążył na mnie wyrok polowego sądu.
Gdy ta wreszcie się skończyła, porzuciłem broń i złożyłem śluby Opiekuna Umarłych.
Nazywam się Teodor Schwarzrose, wracam do domu.
Mam czarny prosty płaszcz Opiekuna Umarłych, w dłoni mocny, obity żelazem kostur. W sakwie brzęczy moneta, znak łaski mojego boga, i kość, która decydować będzie o mojej przyszłości. Mą twarz skrywa cień kaptura, spod którego patrzę prosto w oczy Losowi.
Przede mną pięć spotkań, które Los postawi na mojej drodze. Pięć obrazków z życia, agonii, odrodzenia, wyniszczonego wojną kraju. Dezerterzy, maruderzy, szaleńcy, fanatycy, niedobitki wroga. Pogrążone w nędzy wsie, spalone sioła, miejsca bitew i potyczek, opuszczone strażnice. Wiem dobrze, że Los powinien móc wybrać czy wylosować, co stanie na mojej drodze. Może będzie miał taką możliwość w przyszłości, na razie jednak musi zdać się na swą wyobraźnię.
Przy każdym z tych spotkań muszę zdecydować, czy angażować się w zastaną sytuację, czy też podążyć dalej swoją drogą.
Jeżeli zdecyduję się nie angażować, otrzymuję jedną monetę, nie angażowanie się w sprawy doczesne to jedno z przykazań Opiekuna Umarłych. Co stanie się dalej to dialog pomiędzy mną, a Losem, z tym, że to on będzie miał zawsze decydujące słowo. Rzucam kościom by poznać swoją przyszłość:
5-6 -mogę być pewny trzech wybranych rzeczy
3-4 – mogę być pewny jednej wybranej rzeczy
1-2 – wszystko w rękach Losu.
Czego mogę być pewny?
– Odejdę nie niepokojony – pośredni czy bezpośredni atak, rozpaczliwe błaganie o pomoc…
– Nie będę wiedział, jak to się skończy – nie będę musiał być świadkiem rozwoju wydarzeń
– Zdołam wypełnić jakąś powinność Opiekuna Umarłych – godnie pożegnam umierającego, bądź umarłego, zadbam o czyjąś mogiłę, będę mógł opowiedzieć o czyimś życiu i śmierci, pouczyć o marności doczesności. Otrzymam wtedy kolejną monetę.
– Spotkanie nie rozjątrzy mych ran – Los nie zada mi trzech pytań, drążących coraz głębiej wydarzenia o których chciałbym zapomnieć.
Jeżeli zdecyduję się zaangażować, muszę, działając wbrew przykazaniom Opiekuna Umarłych, postawić na szali co najmniej jedną monetę. Jeżeli postawię ich więcej, mogę za każdą dodać +1 do rzutu. Co stanie się dalej to dialog pomiędzy mną, a Losem, z tym, że to on będzie miał zawsze decydujące słowo. Rzucam kościom by poznać swoją przyszłość:
5-6 -mogę być pewny trzech wybranych rzeczy
3-4 – mogę być pewny jednej wybranej rzeczy
1-2 – wszystko w rękach Losu.
Czego mogę być pewien?
– Sytuacja rozstrzygnie się po mojej myśli – choć sposób w jaki to się stanie może mnie zaskoczyć
– Nie będę musiał użyć przemocy – choć gdy do tego dojdzie, przewaga będzie zazwyczaj po mojej stronie.
– Zdołam wypełnić jakąś powinność Opiekuna Umarłych – godnie pożegnam umierającego lub umarłego, zadbam o czyjąś mogiłę, będę mógł opowiedzieć o czyimś życiu i śmierci, pouczyć o marności doczesności. Stracę wtedy połowę zaokrąglaną w dół, postawionych na szali monet. Jeżeli nie wybiorę tej opcji, stracę ich połowę zaokrąglaną w górę.
– Spotkanie nie rozjątrzy mych ran – Los nie zada mi trzech pytań, drążących coraz głębiej wydarzenia o których chciałbym zapomnieć.
A gdy będę już blisko domu, w znajomej, choć pewnie odmienionej okolicy, pomodlę się chwilę, podliczę monety i po raz ostatni rzucę kością by poznać swą przyszłość.
Jeżeli wyrzucę mniej niż ilość posiadanych monet – opowiem jak zakończyła się ta historia.
Jeżeli wyrzucę tyle samo lub więcej – wszystko w rękach Losu.