psy_dwa(30-08-2014) Psy w winnicy, polska wersja Dogs in the vineyard. Ta sama gra, jakże różne okładki. Okołoerpegowy felieton mojszością podszyty. Wolna sobota, zostało jeszcze parę fajek.

Przyjrzyjmy się oryginałowi. Styl taki trochę vintage. Ramka przywodząca na myśl karty do gry. Główna ilustracja w niedzisiejszym owalu. Niezbyt duża w stosunku do całości, tak jak niezbyt wielkie suma sumarum są jakiekolwiek działania psów. I wreszcie oni sami, w dzikozachodowych, choć nie po lini najmniejszego oporu strojach. Kobieta i mężczyna. Plecami do siebie w najczytelniejszym układzie tak wzajemnego osłaniania, jak i odmienności. Księga niczym policyjna blacha i broń trzymana trochę pozersko, trochę niepewnie. Bardziej pokaz siły niż chęć jej faktycznego użycia.
I polska – dla porządku nadmieńmy, że i włoska – edycja: komiksowy kaznodzieja ze spluwą, kwadratoszczęki blondas z księgą w jednej z nonszalancko założonych dłoni, z rewolwerem w drugiej. Świeżbiący palec na spuście. W tle pożoga wściekłych kolorów, stający dęba koń, drzewo wisielców, biegnące małe ludziki.
BTW brak napisu, że to jakikolwiek rodzaj gry.
Która z okładek jest bardziej jak to się ładni mówi prosprzedażowa przynajmniej w małym fandomowo-nerdowym grajdole chyba nie ma wątpliwości.
Jasny przekaz: w tej grze – o ile zorientujesz się, że to gra – jesteś gościu twardzielem, po twojej stronie prawo księgi i pan xmm prowadzący przez dolinę ciemności, poprzez kolejne wartkie przygody komiksowo mrocznego dzikiego zachodu.
Kobieta, zwłaszcza w tak zapiętym płaszczu, że nie sposób dopatrzeć się bimbałków, jest tu zbędna. Dopóki nie wdepniesz w to gówno, nie masz pojęcia, jaki to dla niektórych mógłby być cios w ładnie poukładany świat. Ewentualnie (celna uwaga panie Nerv0) może sobie taka jedna z drugą wisieć na tym drzewie.
Jakokolwiek subtelność, niedopowiedzenie, pole do interpretacji, to strzał w stopę.
RPG to RPG, akcja i przygoda. Sex and violence. Slay z cycatą selling story się sprzedał i nie ważne, że potem okazało się, że nie był to schab. Sprzeda się i wściekły pies w winiarni Lidla. Stocoś stron już może zacząć pozować na normalny, porządny system. Trzeba tylko odpowiednio go opakować.
To target w który najłatwiej wycelować. Połechtać Grzesiem PiPy z grupy. Zaświecić w oko konwentowiczowi. Wkalkulować hejt skołowanych mimowych pogrobowców. Nieważne co mówią, byle mówili, jeszcze ważniejsze, że już kupili.
Pies kręci się w kółko gryząc własny ogon. W winnicy dziwnego zachodu, night city zasranych stanów, na wybrzeżu mieczy morza szponów.
Jeszcze rpg nie zginęło w kazirodczych piwnicach.