Dzień dobry, dziś coś z zupełnie innej beczki, albowiem przychodzę z pomocą wszystkim zastanawiającym się jakimż to zbiegiem okoliczności Badacze Tajemnic wpadają na siebie raz, a na trop kolejnej bluźnierczości dwa.

Merlin, Melvyn, Melvin, Marvin, w żeńskiej formie Merle, Merlyn lub Marilyn. Każde z nas ma tak na imię, choćby na drugie, skryte pod „M.”. Bo my to Merlin, a Merlin to my. Merlin może podawać ci codziennie kawę, uczyć greki, obserwować z sąsiedniego peronu, dać się uwieść, pomóc nie dać obić. Podsunąć kontakt, trop, lekturę. Jesteśmy wszędzie. Wszelkie stany, profesje, roczniki. Część nawet się wzajemnie nie poznała. Nic nas nie wyróżnia, poza ewentualnie symbolem merlina, niewielkiej odmiany sokoła, noszonym jako sygnet, wisiorek. W przypadku starego Merlina O’Briana nawet w szyldzie pubu.

Zawsze w pobliżu, zawsze dyskretnie. Od wieków kontynuujemy dzieło pomocy Spadkobiercom Stołu. Od wieków pomieszczamy w rozległych kartotekach wszystkie dotyczące ich zwyczajne i niezwyczajne zdarzenia. Od wieków obserwujemy i kiedy trzeba, popychamy lekko we właściwą stronę.

Spadkobiercy Stołu. Potomkowie i potomkinie Rycerzy Króla Artura, dawnego przymierza prawych ludzi w krucjacie przeciw oplatającym nasz świat mackom nieopisywalnego koszmaru. Zapewne znacie ich fantastyczne przygody – olukrowane bajdy mające przykryć prawdę. Zapewniam, że lektura oryginalnych zapisków szalonego sir Thomasa Malory’ego, może przyprawić o utratę zmysłów. A to ledwie uchylony rąbek bluźnierczej tajemnicy.

Każdy ze Spadkobierców przez to przeszedł, choć większość wyparła z pamięci. Powraca w duszne noce, na pograniczu jawy i snu. Wspomnienie trwającej wieczność wędrówki przez mroczne cyklopowe labirynty, gdzie prawa fizyki zabijają szyderczym śmiechem łyse małpy, obsiadające pokryte fioletowymi symbolami płyty. Ów koszmar, połączony z wielogodzinną wysoką gorączką, to Próba Koloru. Spadkobiercy pozostaje po nim ślad – fioletowa kropka pod lewym uchem, tam, gdzie ukuła go igła Merlina. Jedna kropla zdającej się pulsować bluźnierczym życiem zakazanej substancji wystarczy, aby potwierdzić Dziedzictwo. Niestety, zdarzają się pomyłki, rozcieńczenie krwi, niegodność serca, słabość ciała. Przemilczmy, co pozostaje z nieszczęśnika.

Spadkobiercy Stołu zwykle nie wiedzą o swoim pochodzeniu. Rzadko się zdarza, aby Merlin wykładał im wszystkie szczegóły. Najczęściej działa o wiele subtelniej, poprzez odpowiednie pokierowanie, niby przypadkowe spotkanie, podrzucenie czegoś, pomylony numer przedziału, kontakt z określoną osobą, zaproszenie na przyjęcie, przydział do jednostki. Do tego dochodzi wrodzona ciągotka do przygód i intuicyjna sympatia do innych spadkobierców. Zazwyczaj wystarcza, by znaleźć się w centrum wydarzeń.

Wyjątkiem jest Sprzysiężenie Lancy. Znają swe dziedzictwo i nadto je kultywują. Są skuteczni, jednak ze swoimi niby-tajnymi rytuałami stanowią zagrożenie dla fatamorgany.

Dodajmy, że nie wszyscy Rycerze Okrągłego Stołu poszli drogą cnoty. Mordred i Malagant dopuścili się zdrady, pragnąc wykorzystać moc, której powiewu dostąpili. Zapewne słyszeliście o spółce M&M Camelot. Czarni Rycerze po mistrzowsku władają nie tylko intrygą i sztyletem, ale i najgroźniejszą bronią naszych czasów – pieniędzmi.

Pozostają jeszcze druidzi. Można się śmiać z epigonów tego pogańskiego kultu, ale niektóre rzeczy dziejące się na terenie wiejskich rezydencjach jeżą włos na głowie. Na szczęście dla świata, na razie wciąż obowiązuje Pakt Morgany. Pozostawienie Merlina samemu sobie i tuszowanie nadnaturalnych incydentów. Jednak jeśli do głosu dojdzie radykalne skrzydło Krwawego Sierpa, w imie zachowania równowagi zgładzony zostanie sam Merlin, jak i Spadkobiercy Stołu.

Dodajmy, że historia ludzi próbujących przeciwstawiać się nadnaturalnemu, nie zaczyna się wraz z Okrągłym Stołem. Był to jednak drugi po Stonehenge przypadek tak potężnego przymierza. Ogromną rolę odegrał w tym Merlin, przedkładając los ludzkości nad druidską równowagę. I będzie to czynił nadal. Jeżeli spojrzycie w przyszłość i np. przyjrzycie się dokumentacji ze śledztwa Wydziału X w sprawie masakry w budynku korporacji Camelot MM, dostrzeżecie pod uchem martwego funkcjonariusza fioletową kropkę.